Szlak czerwony Wołowiec - Jarząbczy Wierch

Opis i galeria zdjęć z czerwonego Szlak czerwony Wołowiec  - Jarząbczy Wierch szlaku Wołowiec (2062 m) Jarząbczy Wierch (2137 m)
Wołowiec (2062 m)

3 - szlak dość trudny (wymaga użycia rąk dla równowagi, bywają łańcuchy)
Z Wołowca stromo w dół dość kruchymi skałami przy znacznej ekspozycji, co wymaga dużej ostrożności, a w niektórych miejscach użycia rąk. Przed Dziurawą Przełęczą znajduje się najtrudniejsze miejsce na szlaku, pozbawiona chwytów ścianka, na którą trzeba się wspiąć do góry kilka metrów. Następnie podejście w kierunku Łopaty, której wierzchołek trawersujemy od słowackiej strony. Schodzimy na Niską Przełęcz, a następnie mozolnie, ale przy mniejszej ekspozycji, wchodzimy na Jarząbczy Wierch.
Jarząbczy Wierch (2137 m)
Długość odcinka: 3.0 km
Czas przejścia: 1.40 godz.   Suma podejść: 350 m    Śr. nachylenie: 11.7%    GOT: 8 pkt.

W przeciwnym kierunku:
Czas przejścia: 1.40 godz.    Suma podejść: 430 m    Śr. nachylenie: 14.3%    GOT: 9 pkt.
Udostępnione przez użytkowników opisy wycieczek obejmujące czerwony szlak Wołowiec - Jarząbczy Wierch

Granią wokół Doliny Chochołowskiej z zejściem do Kir - Zgred & Niebieski

Autor: Zgred

Opracowano: 2013-06-23 18:27:21

Trasa: przystanek PKS Dolina Chochołowska Siwa Polana Polana Huciska Starorobociańska Dolina Polana Trzydniówka Schronisko PTTK na Polanie Chochołowskiej Bobrowiecki Żleb Grześ Rakoń Zawracie Wołowiec Jarząbczy Wierch Kończysty Wierch Starorobociański Wierch Siwy Zwornik Siwa Przełęcz Ornak Iwaniacka Przełęcz Schronisko PTTK na Hali Ornak Polana Pisana Lodowe Źródło Wyżnia Kira Miętusia Kiry


Pierwszą wyprawę w Tatry w roku 2013 mam już za sobą. Wspólnie z Niebieskim wybraliśmy się w Tatry Zachodnie, do Doliny Chochołowskiej. Początkowo planowaliśmy startować z Palenicy i iść na Przełęcz Pod Chłopkiem, ale niepewne prognozy pogody na weekend 22-23.06.2013 sprawiły, że poniechaliśmy tego pomysłu i zdecydowaliśmy się na Wołowca. 

Nie mieliśmy jakiegoś ścisłego planu powrotu, więc dość spontanicznie szliśmy cały czas granią wzdłuż granicy polsko-słowackiej, aż do Liliowego Karbu, skąd zeszliśmy do Siwej Przełęczy i dalej po grzbiecie Ornaku na Przełęcz Iwaniacką, a z niej do schroniska na Hali Ornak. Później jeszcze tylko szybki marsz do Kir i koniec drogi!

Ogólnie wyprawa była świetna, a widoki z Wołowca, Jarząbczego Wierchu i Ornaku były niesamowite (chociaż z tego ostatniego nieco ograniczony z powodu bardzo dużej ilości chmur i oparów po deszczu). Najcięższe momenty na trasie to zdecydowanie zejście z Wołowca w stronę Łopaty, podejście na Jarząbczy Wierch (bardzo strome i mozolne), oraz zejście z Ornaku na Przełęcz Iwaniacką (zmęczeni i przemoczeni schodziliśmy po bardzo śliskich głazach, które na tym odcinku są ułożone w formie stromych stopni - nie polecam na zejście, a w szczególności nie po tak długiej przebytej trasie, gdy mięsnie nóg już nie są tak silne). Poniżej kilka "komórkowych" zdjęć:


Polana Chochołowska

 

Widok na Kominiarski Wierch i Ornak z drogi na Grzesia

 

Widok z Wołowca na Rohacze

 

Niebieski schodzi z Wołowca

 

Podejście na Starorobociański Wierch

 

Morze chmur nad Doliną Chochołowską - widok z Ornaku.

 

Wyżnia Kira Miętusia


Tatry Zachodnie - Wołowiec-Trzydniowiański

Autor: Ania Skurska

Opracowano: 2012-09-07 22:16:32

Trasa: Siwa Polana Polana Huciska Starorobociańska Dolina Polana Trzydniówka Schronisko PTTK na Polanie Chochołowskiej Wyżnia Dolina Chochołowska Zawracie Wołowiec Jarząbczy Wierch Kończysty Wierch Trzydniowiański Wierch Polana Trzydniówka Starorobociańska Dolina Polana Huciska Siwa Polana


A propos samej trasy – gorąco polecam, choć jeszcze goręcej w drugą stronę, tj. Trzydniowiański – Wołowiec. Nie napotkamy większych trudności poza nami samymi; potrzebna jest dobra kondycja fizyczna, bo często-gęsto będziemy napotykać podejścia i ciężkawe zejścia na osuwających się drogach. Poza tym to wyprawa długa, nam zajęła 10 godzin i myślę, że nie odbiega on od normy. Pogoda była w porządku, choć wietrzna. W jakąkolwiek by nie iść stronę, nie polecam Kulawca, dość niewygodne zarówno wejście jak i zejście. Postaram się dodać kilka zdjęć, choć z żalem muszę powiedzieć, że w pewnym momencie w aparacie włączył nam się tryb manualny w miejsce półautomatycznego i duża część fotek jest do wyrzucenia… A teraz małe rozważanie. Czasem stawiam sobie pytanie – jak to jest w końcu z Tobą, Ania; bardziej lubisz Tatry Wysokie, gdzie można obcować z gołą skałą i przeżyć trochę wrażeń w trudniejszym terenie, czy Tatry Zachodnie z ich uroczymi dolinkami, ścieżkami biegnącymi po graniach, gdzie wiatr rozwiewa włosy a wokół ciebie falują rdzawe trawy? Po dzisiejszej wycieczce nadal nie potrafię odpowiedzieć. Opisując Zachodnie (mowa o tych po stronie polskiej) używam dwóch sprzecznych słów – kocham oraz nie cierpię. Zacznę od nielubianych aspektów. Po pierwsze podejścia; są mozolne, długie i odkryte, co przy pełnym słońcu sprzyja przegrzaniu czachy i wypoceniu ostatnich rezerw wody, nawet tych na najczarniejszą godzinę. Drugie na mojej liście są drogi, konkretnie ich lichy stan. Patrząc od strony Trzydniowiańskiego Wierchu weźmy sobie chociażby drogę na Kończysty lub Wołowiec; uciekające spod stóp i kijków kamienie i żwir nagminnie skłaniają do bezcelowego mówienia brzydkich rzeczowników i epitetów. Moim absolutnym mistrzem jest jednak końcowe podejście na Trzydniowiański od strony Doliny Jarząbczej, mam nadzieję, że nie będzie mi już grozić w tym roku ; ). Po trzecie – jesteśmy bezbronni wobec bezlitosnej pogody, przed którą nie da się nigdzie schronić. Na kawałku jaki dziś robiliśmy nie ma też żadnego zejścia (na stronę polską, na słowacką i owszem), przemy od Wołowca do Jarząbczego, z którego opcje są dwie. Tego, co kocham w Tatrach Zachodnich jest pewnie więcej, jednak równoważę obie strony w podświadomości. Kocham tamtejszą urodę; mniej surową, bardziej miękką i przyjazną. Doliny aż proszą się o zdjęcia swoją świeżością i urokliwością, także widok z góry na opustoszałe dolinki słowackie jest niezapomniany. Trawy rudzieją na jesień wyglądając zabójczo pięknie. Na szczytach i ścieżce między szczytami już nic nie oddziela nas od nieba. Piękna panorama i… niewiele narodu. Od Wołowca w stronę Jarząbczego spotyka się niewielu turystów i naprawdę bardzo mało turystów niedzielnych, co zdecydowanie cieszy : ). Pozdrawiam wszystkich serdecznie!


Od Chochołowskiej do Kościeliskiej - schronisko Ornak

Autor: arielia

Opracowano: 2012-09-26 19:33:43

Trasa: Schronisko PTTK na Polanie Chochołowskiej Bobrowiecki Żleb Grześ Rakoń Zawracie Wołowiec Jarząbczy Wierch Kończysty Wierch Starorobociański Wierch Siwy Zwornik Bystry Karb Bystrá / Bystra Bystry Karb Siwy Zwornik Siwa Przełęcz Ornak Iwaniacka Przełęcz Schronisko PTTK na Hali Ornak


Była piękna pogoda. Ranek rześki i słoneczny. Wyszłam po 6 rano ze schroniska na polanie Chochołowskiej żółtym szlakiem na Grzesia. Po drodze spotkałam człowieka pchającego z mozołem swój rower pod górę. Potem już  było coraz piękniej Rakoń, Wołowiec, Jarząbczy, Kończysty Starobociański, Rakocza Przełęcz. Między Wołowcem a Jarząbczym miałam bliskie spotkanie z ciekawską kozicą. Na Rakoczej Przełęczy stwierdziłam, że jest jeszcze za wcześnie żeby pójść do schroniska na Ornaku więc powędrowałam jeszcze na Bystrą (strona słowcka) i przez Błyszcz wróciłam do Rakoczej Przełęczy. Następnie przez Ornak postanowiła wędrować do schroniska Ornak. Przejście było super, długie, ale za to widoki z każdego szczytu zapierają dech w piersiach. Zejście z Ornaka do Schroniska niestety bardzo mi dopiekło. Długie strome, schodkowe, końca nie widać. Do schroniska dotarłam około godz. 18.